Piękne! Oto 5 obrazów spod pędzla przyszłego dyrektora Zachęty [NASZA ANALIZA]
Marta Nowak
Czy wiecie już, jakiego kandydata na nowego dyrektora warszawskiej Zachęty przedstawił minister Gliński? Oto on: Janusz Janowski. Dla pana Janusza decyzja ministra to sygnał, że może liczyć na władzę i frukta. Dla całej reszty Polski to natomiast sygnał, że zapewne już wkrótce także w Zachęcie - a nie tylko, jak dotąd, w CSW pod kierunkiem Piotra Bernatowicza - będzie wisieć jakieś prawicowe gówno. Wspaniale, dziękujemy - wdzięczni rodacy.
Pan Janusz sam jest artystą, nie mogliśmy więc odmówić sobie dotarcia do jego twórczości. Jako znani eksperci i krytycy pokażemy ją i omówimy w dalszej części tego tekstu. Zanim jednak oddamy się analizie ciekawych dzieł przyszłego dyrektora, zaprezentujemy kilka faktów o nim, żebyście mieli pełen obraz tej postaci. Od myślników:
prezes Związku Polskich Artystów Plastyków
przewodniczący rady CSW Zamek Ujazdowski pod dyrekcją Piotra Bernatowicza
generalnie doradca, współpracownik i członek rad całej masy PiS-owskich lub przejętych przez PiS instytucji i gremiów związanych z kulturą
po 4 latach rządów powyższej partii ubolewał, że dobra zmiana w sztuce idzie za wolno
używa fraz "ideologia LGBT" i "ideologia gender" i określa je epitetem "antyludzkie"
krytykował warszawskie kartki świąteczne, mówiąc, że są wykonane w neomarksistowskiej konwencji i "cała rodzina ma kolor czerwony, więc wszystko się zgadza"
jego profil na Facebooku nazywa się "Janusz Janowski - malarz, muzyk, teoretyk sztuki, filozof", co już wiele o nim mówi.
A teraz jedziemy z tymi pracami. Przed państwem dyrektor in spe, a malarz od lat:
1. "Autoportret z lustrem", 2003-2004Autoportret w rozchełstanej koszuli przywodzącej na myśl kluczowe elementy polskiej kultury wizualnej (Aleksandr Domogarow jako Jurko Bohun). Wystylizowany na mołojca mężczyzna trzyma lustro, ramę bądź oponę zimową wypełnioną kawałkiem czerwonej, neomarksistowskiej szmaty. Jego naga, nieowłosiona pierś symbolizuje niewinność, rozbiegane oczy - wszechstronność, a precyzyjną linią nakreślony zarost - szkołę tańca Agustina Egurroli.
2. "Kobieta", 2000Goła kobieta na łóżku i odcienie rudości - to motyw pożyczony od Tycjana. Postać, choć kusząco naga, jest samotna. Tęsknie spogląda za kotarę, na inne gołe panie i pana w skąpej, archaicznej jakby szacie. To dawne czasy. Kobieta nie może dołączyć do wesołej kompanii, bo - jak widać na obrazie - nie ma prawej stopy i nie umie chodzić.
3. "Andrzej", 2005 Portret Andrzeja. Ma on na nosie współczesne okulary, lecz jego włosy układają się w kształt przypominający starożytny wieniec laurowy. Andrzeja otacza nimb mędrca. Jest nagi i ma wąsy. Palce, zaplecione w skomplikowaną, powyginaną układankę, sugerują chaos myśli. Wzrok kieruje ku górze, ku Bogu. Tam być może odnajdzie odpowiedź na pytanie, za jakie grzechy właśnie pozuje do portretu Januszowi Janowskiemu.
4. "Portret Julii", 1998 Ponownie tycjanowska paleta barw, jednak czerń po lewej stronie sugeruje także inspiracje dawnymi holenderskimi mistrzami. Delikatnie zaznaczony maryjny błękit, czerwona szata - kim jest tajemnicza bohaterka obrazu? Czy ma chustę na głowie, czy to po prostu platynowa blondynka? Tyle pytań. W dłoni trzyma swój kwiat kobiecości, a ku niej podąża wędrowiec albo zwierzę. Tak konkretnie to nie widać.
5. I na zakończenie taki Chrystus bolejący Nad walcem rozjeżdżającym najlepsze polskie instytucje kultury.
To jest ASZdziennik, ale te obrazy są prawdziwe i cały Janusz Janowski też.