Dramat nauczycieli. Gość od "Nie ma fal" rozumie ich lepiej niż własna minister, rząd i prezydent
Nie oskarżył nauczycieli o uprawienie polityki i ani razu nie wspomniał, że "mają przecież tyle czasu wolnego". Premier? Nie. Gość od "Nie ma fal". Dawid Podsiadło w jednym wpisie na Facebooku zmieścił więcej szacunku dla nauczycieli, niż cały rząd zdołał wykrzesać z siebie w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Jak wynika z analiz ASZdziennika, Podsiadło ani razu nie nazwał strajku "protestem politycznym" (jak wicepremier Beata Szydło).
Nie zaproponował nauczycielkom rodzenia dzieci jako sposobu na podwyżkę pensji o 500 zł (jak prezydencki minister).
Nie skłamał, że nauczyciele zarabiają 5 tysięcy złotych (jak premier i tabelki MEN).
Nie proponował zmiany pracy, nie podzielił nauczycieli na "prawdziwych" i "nieprawdziwych" (jak radny PiS z Olsztyna).
Nie twierdził, że skoro posłowie zarabiają 8 tysięcy złotych, to nauczyciele powinni być zadowoleni z rzekomych 5 tysięcy (jak poseł Marek Suski).
Zamiast tego zrobił coś, o czym rządowi się nawet nie śniło: okazał nauczycielom szacunek. I to nie tylko dlatego, że jakoby czyjaś mama chciała, żeby więcej niż liceum miał.
Podsiadło po prostu pamięta, że szkoły są zaraz po rodzinnym domu najważniejszym miejscem, w którym zdobywa się wiedzę o życiu.