Czołowi badacze fenomenu Taylor Swift dokonali rewolucyjnego odkrycia. Łatwiej pogodzić fanów majonezu Kieleckiego z ultrasami majonezu Winiary, niż doprowadzić do międzygatunkowej przyjaźni między poplecznikami i przeciwnikami Taylor Swift.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
„To niemożliwe, by osoba, która uczyniła z piosenek Taylor Swift integralną część swojej osobowości, nawiązała znaczącą i satysfakcjonującą relację z kimś, kto myli Taylor Swift z Seleną Gomez” – czytamy w abstrakcie rozprawy, w której naukowcy analizują naturę permanentnego niezrozumienia.
Taylorosceptycy potwierdzają, że relacja ze swiftiesami również nie jest dla nich komfortowa
– Na każdej imprezie z przyjaciółkami, które są swiftie, odczuwam niepokój. Omawiają symbolikę barw w utworach Taylor, a ja myślę o starych dobrych czasach, gdy zastanawiałyśmy się, jaką postacią z High School Musical jest nasz crush – żali się 26-letnia Aleksandra, która nie rozumie fenomenu 10-minutowej wersji „All Too Well”.
– Nie bez powodu jamniczek nie może zajść w ciążę z osłem. Wielu ludziom brakuje chromosomu SFT, co utrudnia porozumienie na najgłębszych poziomach. Nasz wniosek jest następujący: swiftie i nie-swiftie nie powinny wchodzić sobie w drogę.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.