Sinice z Bałtyku pokonane. Uciekły na widok cen za nocleg z widokiem na morze

Łukasz Jadaś
Order za wybitne zasługi dla rozwoju turystyki na Pomorzu otrzymał z rąk wojewody pomysłowy turysta z Gliwic – podaje "Dziennik Bałtycki". Mężczyzna powstrzymał plagę sinic, gdy pokazał im stawkę za nocleg i rachunek za dorsza ze smażalni na deptaku. Na plażach nie ma już śladu po bakteriach.
Fot. 123rf.com
– Chciałem się tylko komuś pożalić – skromnie przyznaje pan Paweł, który spacerując po plaży w Sopocie spotkał miłą rodzinę bakterii. – Pojęcia nie miałem, że przez jedną rezerwację z Bookinga i tych parę paragonów odwołają swój planowany od roku wykwit.

Jak się bowiem okazało, gromada była słabo zorientowana w cenach, jakie w wysokim sezonie obowiązują nad polskim morzem. Przypłynęły do Sopotu aż z Władysławowa w nadziei, że może tutaj będzie taniej. Dopiero rachunki pana Pawła uświadomiły im, że trafiły z deszczu pod rynnę.

– Serio? 10 złotych za zakręconego ziemniaka na patyku? – nie mogła uwierzyć jedna z sinic. – Nie wiem jak powiemy dzieciom, że na wakacjach nie stać nas na fotosyntezę - przyznała, załamując ścianę komórkową.


Sinice przecieraly nukleoidy ze zdumienia, gdy pan Paweł opowiadał im o wypożyczeniu leżaka za 150 złotych, rekordowych cenach lodów-świderków i stawkach za cukier puder na gofrze. Czarę goryczy przelały ceny noclegu z widokiem na morze, gdzie sinice planowały sobie porosnąć.

– W jednej chwili zniknęły z Karwii, Ostrowa, Jastrzębiej Góry, Jastarni, Pucka, Helu i Kuźnicy, podobno mają już dość morza w tym sezonie – przyznaje pan Paweł, który z dnia na dzień stał się bohaterem bałtyckich plaż.

Turyści nad morzem odetchnęli z ulgą i wrócili już na plaże, lecz wakacyjny dramat sinic trwa.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że w poszukiwaniu szczęścia i wczasów w rozsądnej cenie z Sopotu trafiły prosto na Krupówki.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.