W szponach hazardu. 7-latek na wakacjach utopił kieszonkowe w automatach z piłeczkami
O skandalicznym zachowaniu młodego Polaka nad Bałtykiem pisze najnowszy "Głos Pomorza". Z pustą kieszonką i dwudziestoma trzema gumowymi piłeczkami w plecaku ocknął się na plaży w Łebie 7-letni Franek z Warszawy. Wygląda na to, że na wczasach poczuł się typowym "królem życia" i przehulał całe kieszonkowe na duperele z automatów na monety.
Z zapisu monitoringu w Łebie wynika, że Franek zaczął jeszcze przed południem. Po chwili bujania się na słoniku Dumbo wypatrzył na detpaku kolorowe piłeczki i już wiedział, że prędko za jego uszami nie siądzie.
To, co widzimy na kolejnych minutach nagrania, mrozi krew w żyłach wszystkim rodzicom, którzy kiedykolwiek musieli wyperswadować dziecku to badziewie.
– Przed wyjazdem pogadaliśmy jak ojciec z synem i prosiłem go, że jak musi próbować, to niech próbuje, ale żeby przynajmniej nie mieszał, albo żeby chociaż zaczął od lżejszych – twierdzi ojciec 7-latka. – Nie posłuchał się, i gdy miał już wszystkie kolory piłeczek za 2 złote, to przerzucił się na pluszaki z automatów na łapki za 5 zł.
– Skoro potrafi tak się załatwić, to teraz musi odchorować – twierdzi surowy tata i zapowiada, że Franek dostanie dziś tylko dwie gałki loda zamiast obiecanych trzech.
Małoletni turyści, którzy szwędają się po deptakach w poszukiwaniu kolejnej gumowej piłeczki, to już prawdziwa plaga polskich letnisk – alarmuje "Głos Pomorza". Rodzice delikwentów zaapelowali już do wojewody pomorskiego o ograniczenie sprzedaży w automatach do godzin, w których nie spacerują z dziećmi.
Twierdzą, że po pierwszym dniu urlopu zaczyna brakować im dwuzłotówek, a po dwóch sezonach w Łebie w domu kończy się im miejsce na gumowe piłeczki z automatów.