Niezła s*ka i inne teksty, które przeczytała o sobie kobieta po zgubieniu zdjęcia do dowodu
Los okazał się niezwykle łaskawy wobec mieszkanki jednego z polskich miast, obdarzając ją serią osobliwych zdarzeń.
Dziewczyna wykonała zdjęcia do oficjalnych dokumentów, jednak najwyraźniej coś poszło nie po jej myśli i fotografie zaginęły. Na szczęście – lub nieszczęście – ktoś je odnalazł i, kierując się zapewne szlachetnymi pobudkami, opublikował je na lokalnej grupie internetowej, by znaleźć właścicielkę. Administrator owej grupki uznał, że publikacja nie budzi zastrzeżeń i zaakceptował post.
W dalszej kolejności pałeczkę przejęli członkowie grupy – postanowili poddać wizerunek kobiety publicznej ocenie. Dlaczego? Trudno powiedzieć, ale tak się właśnie stało.
Oto próbka komentarzy, jakie pojawiły się pod postem:
Chcę tylko dodać, że autor powyższego komentarza ma zdjęcie profilowe z małżonką :)
Podsumowując: kobieta zgubiła zdjęcia do dokumentów – za które wcześniej zapłaciła i których zapewne potrzebowała. Sam fakt ich utraty trudno uznać za przyjemność samą w sobie.
Choć to nie powinno mieć żadnego znaczenia, bo przypominam: absolutnie nie powinno się publikować czyjegoś wizerunku bez jego zgody, to można też z łatwością założyć, że większość z nas nie czuje potrzeby dzielenia się zdjęciami z dokumentów. To raczej te fotografie, które rzadko przedstawiają nas w sposób, który nas satysfakcjonuje…
Tym bardziej więc sytuacja staje się niezręczna i nieprzyjemna. Ktoś nie tylko upublicznił jej wizerunek, ale zrobił to ze zdjęciem do dokumentu.
Naprawdę, czy może być coś gorszego? Odpowiadam: tak, bo jeszcze odbył się spontaniczny festiwal opinii na temat jej wyglądu pod postem.
To musiało być… naprawdę wzruszające doświadczenie.
Właścicielka zdjęć poinformowała, że już je odzyskała i post można usunąć. Mimo to nadal wisi i ma prawie 500 komentarzy.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.