Profesora uważa, że kobieta z martwym mózgiem powinna być trzymana przy życiu jako surogatka [WTF?]
Naukowczyni uspokaja feministyczne środowiska oburzone pomysłem przemiany w pośmiertny inkubator – w całym przedsięwzięciu hipotetycznie można by wykorzystać nie tylko kobiece ciała, ale też męskie, więc wyhodowane w zwłokach dziecko byłoby wytworem nie jednego trupa, ale dwóch. Co za ulga!
Ktoś mógłby stwierdzić, że perspektywa postrzegania nieprzytomnej kobiety jako naczynie to narracja, z którą feministki zmagają się od lat. Ktoś inny za to mógłby, zgodnie z rozumowaniem patriarchalnych dziadów, pochwalić pomysł norweskiej profesory, a potem roześmiać się rubasznie i zawyrokować: jak się kobieta rozkręci, to urodzi dziecko po śmierci!
– Całe ciążowe dawstwo oferuje alternatywny sposób ciąży dla przyszłych rodziców, którzy chcą mieć dzieci, ale nie mogą lub nie chcą zajść w ciążę – czytamy w raporcie. – Wydaje się prawdopodobne, że niektórzy ludzie byliby gotowi rozważyć oddanie całego ciała do celów związanych z ciążą, tak jak niektórzy ludzie oddają części swojego ciała do dawstwa organów.
Czy ciała kobiet o martwych mózgach przechowywane byłyby w szpitalnym zaciszu tuż obok kaczek sanitarnych, czy może znajdowałyby się w podłączonych do kroplówek grobach? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że wizja ta brzmi przerażająco, szczególnie w kontekście Polski i zakazu aborcyjnego. Niewykluczone, że osobliwa wizja Smajdor stałaby się rozwiązaniem systemowym dla kobiet, które nie chcą donosić ciąży. W końcu po śmierci nie miałyby takich kaprysów jak samostanowienie i wolna wola.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.