Korwin-Mikke radzi policjantom, by nie przerywali mu spotkań, bo podłoży im bombę pod komisariat

Paweł Mączewski
Co za brawura! Janusz Korwin-Mikke poinformował na swoim Twitterze o sytuacji, jaka miała wydarzyć się na spotkaniu z politykiem w Białymstoku, w której udział wzięli też policjanci. Mundurowi mieli od niego usłyszeć nietypową "groźbę".
Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/Twitter/Janusz Korwin-Mikke
"Jakaś zła dusza chciała przerwać spotkanie w Białymstoku "zawiadamiając" o bombie. Policja przyszła, ale nikogo to nie ruszyło (Lewacy by zwiali w panice), a ja zagroziłem, że jak zerwą spotkanie to jutro "zawiadomię" o bombie na ich posterunku i będą "musieli" go opróżnić!!!" - czytamy we wpisie lidera Konfederacji.

Sytuacja conajmniej nietypowa, bo nie co dzień zdarza się ostrzegać funkcjonariuszy policji, że jeżeli nie odstąpią o wykonywanych obowiązków, to popełni się przestępstwo.


Jeżeli jednak Korwin-Mikke rzeczywiście zagroził w ten sposób policjantom i nie spotkały go za to żadne konsekwencje, to może znaczyć, że nie potraktowano go poważnie.

Czyli jak zwykle.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.