Sprytny plan Marie Zélie. Marka sukienek dla katoliczek z braku hajsu idzie w NFT

Marta Nowak
17 lutego 2022, 16:21 • 1 minuta czytania
Nawet jeśli nie interesujecie się nudną modą, to i tak pewnie kiedyś widzieliście na kimś ubranie Marie Zélie. To takie rozkloszowane sukienki do kolan, bez dekoltów - bo, jak mówi założyciel marki, rzymski katolik Krzysztof Ziętarski, "to co naturalnie zakrywamy przed oczami innych, powinno zostać ukryte". Brzmi super? No to lecimy dalej.
Fot. Facebook/Krzysztof Ziętarski Fotografia, Facebook/Marie Zelie
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Marka - o nazwie inspirowanej katolicką świętą Marie-Azélie Martin, z wszywanym w metki napisem A.M.D.G ("Na większą chwałę Bożą") - początkowo odnosiła sukcesy. Rozrosła się i weszła na giełdę. Niestety, od jakiegoś czasu Polki najwyraźniej chętniej odsłaniają grzeszne łokcie lub kolana, bo firma zaczęła mieć kłopoty.


Coraz częściej zaczęło się słyszeć, że podczas zwracania ubrań do Marie Zélie nie można doczekać się zwrotu pieniędzy w ustawowych terminach (kiedy wpisuje się w Facebookową wyszukiwarkę "marie zelie", jako pierwsze wyskakują "marie zelie walka o zwrot środków" i "marie zelie pozew zbiorowy"). Na szczęście firma - może w obawie przed tym ostatnim - postanowiła stanąć w prawdzie i się wytłumaczyć.

O tak:

W swym piśmie prezes najpierw przeprasza i prosi o rozgrzeszenie, tłumacząc, że firma po prostu nie ma pieniędzy, a następnie przedstawia swój plan działań naprawczych. Wśród rozwiązań wdrożonych przez chrześcijańską markę, która jeszcze w 2020 r. chwaliła się szyciem w Polsce, jest przeniesienie części produkcji do Bangladeszu.

I tak sukienkę Rita, wyprodukowaną w tym dalekim państwie szanującym prawa pracownicze i godnie płacącym szwaczkom, każda Polka może dziś kupić w Marie Zélie za jedyne 149,99 zł (regularna cena: 199,99 zł). Czy papież Franciszek pochwaliłby taki ruch? Nie wiemy i pan Ziętarski też pewnie nie wie.

Jeśli nie jesteście natomiast zainteresowani sukienką Rita, zawsze można kupić NFT Marie Zélie. Jak pisze Ziętarski, "chcemy dołączyć do rewolucji NFT (non fungible token), by w tej przestrzeni realizować naszą misję wpływu kulturowego".

Nie wiemy, co to za tajemniczy wpływ kulturowy (czy chodzi o zasłonięcie wszystkich polskich kolan?!), nie wiemy, jak owa misja zrealizuje się przez jakieś nieekologiczne (poczytajcie sobie) obrazki i nie wiemy, jak na tę z kolei kwestię zapatruje się zatroskany o Ziemię papież Franciszek. Ale za to na stówę wiemy, że pan Krzysiek się jara.

A teraz, wylawszy tyle jadu na markę, która stroi się w piórka jakościowej mody, a prezentuje nudne, drogie sukienki w stylu "bieda-Betty Draper", idziemy sobie odpocząć.

W naszych bezbożnych mini z lumpeksu.

To jest ASZdziennik, ale nie zmyślamy.