Dziwak czy potwór? Ten 30-latek bez serca i duszy nie wzruszył się na "C'mon C'mon"
Zwykła znieczulica czy skłonności psychopatyczne? Ani jednej łzy nie uronił bezduszny Marcin z Wrocławia na seansie filmu "C'mon C'mon". Jak dowiaduje się ASZdziennik, 30-latek przez godzinę i pięćdziesiąt minut siedział z niewzruszoną miną i suchymi policzkami, mimo że oglądał czarno-biały dramat o pięknych relacjach międzyludzkich.
- Wolę kolorowe filmy, gdzie więcej się dzieje - mówi przesiąknięty cynizmem 30-latek, który chyba sądzi, że blisko dwie godziny rozmów między wrażliwymi ludźmi to nie jest fabuła.
Prawdopodobnie nigdy w życiu nie zaznał też czułości ani nie czytał książki "Star Child".
Jak potwierdzają sąsiedzi z jego rzędu w kinie, oczy wypranego z uczuć Marcina nie zwilgotniały nawet wtedy, gdy mały chłopiec mówił o tym, że drzewa porozumiewają się ze sobą za pomocą systemu rurek.
Ten 30-letni potwór z Wrocławia twierdzi, że już dawno o tym słyszał i to od kogoś, kto lepiej znał się na dendrologii.
Co być może najstraszniejsze, Marcina nie wzruszył nawet Debussy w ścieżce dźwiękowej.
Zwyrodnialec woli Straussa.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.