Michael Loccisano/WireImage, Instagram/madbrew
REKLAMA

Krytyka dotyczy aspektów, które nie mają żadnego znaczenia dla opowieści. Zamiast dyskutować o tym, co Brontë wnosi do finału serialu, część widzów woli rozprawiać o tym, czy nadaje się do bycia obiektem pożądania.

Madeline Brewer, którą możecie znać z Opowieści podręcznej, została uznana przez samozwańczych ekspertów ds. kobiecej urody za niewystarczającą. Nie dość ładna, nie dość perfekcyjna, nie dość taka, jak „powinna” być kobieta w serialu. Cokolwiek to znaczy.

Tak oto oglądamy serial, który od pięciu sezonów punktuje toksyczne traktowanie kobiet, po czym zamykamy Netflixa i… robimy dokładnie to samo.

Na szczęście nie wszyscy uznali, że muszą zasiadać w jury castingu na Miss Fikcyjnego Kanonu Piękna. W komentarzach pojawiają się głosy rozsądku, które próbują przynajmniej zasugerować, że ocena postaci Brontë niekoniecznie musi oznaczać ocenę wyglądu aktorki...

Madeline wspominała w wywiadzie dla Vanity Fair, że jeśli będzie trzeba, po prostu zrobi sobie przerwę od Instagrama. Choć detoks od mediów społecznościowych to zawsze dobry pomysł, w tym przypadku jest to jednak trochę smutne. Zamiast cieszyć się sukcesem i dzielić nim z fanami, musi ukrywać się przed hejtem.

W skrócie: jeśli Twoim największym problemem z serialem o seryjnym mordercy, mizoginie z syndromem Boga, który krzywdzi kobiety, jest to, że jedna z postaci nie spełnia Twoich standardów urody – może to nie fabuła się pogubiła, tylko Ty.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.