Z powodu inflacji: będą mniejsze koszyki, żeby na zakupach nikomu nie było przykro
Wiele Polek i Polaków w ostatnim czasie odczuwało na zakupach przykre emocje - poczucie, że są ubodzy, pracodawcy lecą z nimi w kulki, a kraj chyli się ku upadkowi. Pustawy koszyk nieprzyjemnie kłuł w oczy i miła wizyta w Biedronce przestała być przyjemnością, a stała się okazją do refleksji na temat kondycji własnego portfela i sprawności państwa.
- Dzięki naszym odważnym działaniom Polacy znów będą mogli wypełniać w sklepach swoje koszyki po brzegi - ogłosił Minister Finansów podczas konferencji, na której zaprezentował wizualizacje nowego standardu (zdjęcie na górze - przyp. red.).
Testy nowego rozmiaru koszyków od kilku dni trwają już w wybranych polskich sklepach, budząc radość na twarzach kupujących.
- Teraz mogę włożyć do koszyka jeden sok i małe masło i już czuję, że zrobiłam porządne zakupy - chwali 26-letnia Alicja. - Za jedyne dziesięć złotych.
- Fajnie patrzeć, jak znowu mi się zakupy wysypują z koszyka - docenia z kolei 33-letni Michał, który lubi manifestować swój status podczas przechadzek alejkami supermarketu.
Polki i Polacy doceniają także inne zalety nowego rodzaju koszyków: fakt, że kolejki do kasy idą szybciej, a także walory estetyczne.
- Takie malutkie, śmieszne - mówi 35-letnia Kinga. - Jak torebka trochę.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, w kuluarowych rozmowach między przedstawicielami rządu wciąż panuje lekkie niezrozumienie dla faktu, czemu trzeba koniecznie poprawiać humor Polaków jakimiś wymysłami z koszykiem. Jedzenie nie jest przecież aż takie drogie.
Zestaw zupa + drugie + kompot w sejmowej stołówce dalej kosztuje 14 złotych.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.