Stres na rekrutacji do pracy w państwowej spółce: żona, syn, córka i brat dyrektora na 1 miejsce
Twardy orzech do zgryzienia ma dyrektor jednej z spółek Skarbu Państwa. Zainteresowanie pracą na kierowniczym stanowisku przerosło jego oczekiwania. Na jedno miejsce zgłosiła się jego żona, syn, córka i brat.
- Może to był błąd, że ofertę pracy ogłosiłem podczas tego grilla w sobotę? - zastanawia się dyrektor. - Może najpierw trzeba było poszukać kogoś we własnym salonie, albo jakiejś córki z polecenia żony?
Wiadomo już, że każdy kandydat ma doskonałe kwalifikacje i doświadczenie. Dostał na grupowym czasie "Rodzina" już cztery CV w załącznikach.
- Nawet nie wiedziałem, że Asia tak bardzo interesuje się dobrą książką i filmem, i że Rafał zna rosyjski w stopniu komunikatywnym - przyznaje dyrektor, mile zaskoczony kompetencjami kandydatów.
Dyrektor żałuje, że może dziś przyjąć do pracy tylko jedną osobę. Zapewnia jednak, że do pozostałych kandydatów oddzwoni osobiście i zaproponuje, by pozostali w kontakcie, tak jak przez kilkanaście ostatnich lat życia. Pracę zaproponuje tylko jednej osobie.
Trzy kolejne dobrze płatne stanowiska kierownicze zostaną stworzone dopiero w przyszłym miesiącu.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.