Dramat singielki. Niechcący dała superlajka na Tinderze i teraz jakiś Seba ale sobie pomyśli

Marta Nowak
Nie zawsze warto odpalać Tindera, kiedy leżysz w łóżku i jesteś zmęczona - taką oto bolesną lekcję od życia odebrała właśnie 30-letnia Monika z Gdańska. Kobieta miała niewinne zamiary: chciała tylko obczaić, jakie nowe żałosne propozycje podsunie jej aplikacja i przerzucić tak ze 20 profili w lewo. Niestety, jej pamięć mięśniowa nie zadziałała, jak trzeba.
Fot. 123rf.com
I zamiast przesunąć w lewo kafelek z jakimś nieciekawym kolesiem, źle machnęła kciukiem i dała mu superlajka, którego teraz nie może już cofnąć.

- Wszystko przez przyzwyczajenia z Facebooka i Instagrama - analizuje Monika zgodnie z porzekadłem, że mądry Polak po szkodzie. - Chciałam po prostu przescrollować typa, żeby niżej pojawili mi się kolejni, ale zapomniałam, że na Tinderze to tak nie działa.

Teraz 30-latka musi w napięciu czekać, aż jakiś Seba (34) z rozmazanym selfie odwzajemni jej przypadkowego superlajka. Dopiero wtedy będzie mogła usunąć parę i puścić w niepamięć niefortunne zajście. Na razie, cała w nerwach, już wyobraża sobie najgorsze: że ten typ sobie ubzdura, że podoba się takiej fajnej dziewczynie jak ona.


- To na pewno jakiś koleś, który ma w opisie hasło "proszę, bądź normalna". Albo "183, podobno to ważne" - wzdryga się gdańszczanka. - O, albo trzy foty na snowboardzie, jedną na motorze i w zainteresowaniach "podróże małe i duże". Jezu.

Pogrążona w ponurych wizjach Monika ma szczęście. Tak naprawdę wciąż żyje w błogiej nieświadomości - jeszcze nie wie, że największe rozczarowanie i wstyd dopiero przyjdzie.

Kiedy za tydzień wciąż nie będzie macza i wyjdzie, że Seba mimo superlajka dał ją w lewo.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.