
Sydney Sweeney prezentuje mydło, które powstało we współpracy z marką Dr. Squatch. Produkt reklamowany jest jako ekskluzywny i lekko perwersyjny. 5000 sztuk ma zawierać prawdziwą wodę po kąpieli aktorki.
Oprócz wody z wanny mydło ma w składzie nuty sosny, jodły Douglasa i mchu leśnego. Zapach ma przenosić kupującego jednocześnie do lasu i w samo serce łazienki aktorki.
Pomysł spotkał się z entuzjazmem, niepokojem oraz klasycznym: „kocham cię, Sydney, ale to już chyba za dużo”.
Niektórzy porównują ten ruch do legendarnej świecy Gwyneth Paltrow o zapachu waginy, inni uważają, że to koniec cywilizacji. Komentarze typu „w sumie fajne” przeplatają się z „wyobraź sobie być aż tak zdesperowanym, żeby to kupić”.
Sama Sydney mówi:
Sydney Sweeney
100 wybranych klientów otrzyma mydło w przedsprzedaży. Reszta społeczeństwa może się tylko modlić, że w ślad za aktorką pójdzie np. Robert Makłowicz.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.