Dramat przyjaciółek. Nagrały story z imprezy, rano okazało się, że widać na nim wszystkie detale
To ciężki poranek w życiu czterech przyjaciółek, które wczoraj postanowiły zaszaleć. Do dziś nie wiadomo, która pierwsza wpadła na katastrofalny w skutkach pomysł, ale cenę za niego płacą dziś wszystkie. Z całonocnej imprezy zostało dziewięć wideo na InstaStories, a wszystkie wyraźne i z zachowaniem wszystkich szczegółów.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, utraszeroki kąt widzenia pozwolił uchwycić nie tylko radosne uśmiechy przyjaciółek, ale też galerię butelek po winie, słoik najeżony fajkami oraz syf w kuchni.
- Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że wyraźnie powiedziałyśmy, że impreza jest u mnie w domu - tłumaczy Ola, właścicielka mieszkania. - Dźwięk też się nagrał dobrze, a wolałabym, żeby może akurat nie było słychać, jak wszystkie śpiewamy "Kolorowy wiatr".
- I było widać, w jakim jesteśmy stanie, nawet jak wyłączyłyśmy górną lampę - żali się Patrycja, która błędnie założyła, że nagrywanie przy słabym świetle pozwoli im zachować resztki godności.
Jedyna nadzieja przyjaciółek w tym, że ich znajomi na swoich telefonach mogli nie zobaczyć wszystkiego z takimi szczegółami jak one.
Bo prawdopodobne, że mają gorszy wyświetlacz.
To jest ASZdziennik dla Motoroli One Action.