Plaga w restauracjach nad morzem. Zalęgły się influencerki żerujące na darmowych obiadach

Mariusz Ciechoński
W okresie wakacyjnym restauracje, zwłaszcza nadmorskie, przeżywają prawdziwą plagę. Zalęgły się w nich instagramowe influencerki, których całe stada lgną do darmowego jedzenia i alkoholu.
Fot. 123rf.com
Problem influencerek istnieje od dawna, ale jak zwykle nasila się on przed Open'erem. Przyciągnięte możliwością promocji na festiwalu, ruszają one do Trójmiasta, pokonując często duże odległości. Osobniki te są wtedy zwykle bardzo żarłoczne, wygłodzone wiosennymi beach body challenge'ami.

Wysyłają one restauratorom propozycje "współpracy". To znaczy chcą zjeść posiłek, ale zamiast zapłacić 30 zł, proponują publikowanie instastories. Plaga influencerek przytrafiła się sopockiej restauracji Cały Gaweł. Jej właściciel podzielił się wiadomościami, które do niego wysyłały blogerki.
Z roku na rok influencerki robią się coraz bardziej zuchwałe i nie zrażają ich odmowy. Potrafią podejść pod samą restaurację i walczyć o kawałek tosta z awokado prosto z czyjegoś talerza czy robić selfie, śmiejąc się do cudzej sałatki.


Sprawą zajmuje się już trójmiejski Sanepid. Radzi, żeby nie dokarmiać infuencerek, a gdyby były bardzo dokuczliwe, radzi odstraszać je tanimi ciuchami z Croppa lub niemodnym iPhonem sprzed dwóch lat.

To jest ASZdziennik, ale plaga influencerek nie została zmyślona.