Afera w centrum handlowym. 30-latka poszła tylko po szampon, zniknęło jej z karty pół pensji
Przygnębiające wieści docierają z jednej z polskich galerii handlowych. Wygląda na to, że managerowie słynnych klubów erotycznych, z których goście wychodzili z gigantycznym debetem na karcie i śladami narkotyków we krwi, znaleźli sobie nowe łowisko. Teraz trzeba mieć się na baczności nie gdzie indziej, a w centrum handlowym.
Kobieta przysięga, że chciała tylko wpaść na chwilę kupić szampon, bo jej się kończył.
– W galeryjnej drogerii to wydatek rzędu 15 zł, z odżywką 30 – liczy skrupulatnie Kasia, która doskonale pamięta cenę przyczepioną na półce.
30-latka weszła do centrum handlowego zaraz po pracy, około 17.30. Pierwsze kroki skierowała do drogerii, w której rzeczywiście zrobiła planowane drobne zakupy i – według informacji z paragonu – zapłaciła za nie jeszcze przed osiemnastą. Co nastąpiło potem – nie wiadomo.
– Czarna dziura – mówi dziś Kasia. – Pamiętam tylko, że kiedy wyszłam z galerii, na dworze już robiło się ciemno.
Z zapisów z czatu z koleżankami, który udało nam się odtworzyć, wynika, że kobieta poszła na autobus dobrze po 21. Gdzie się podziały zagubione cztery godziny? Zapewne w tym samym miejscu, gdzie zniknęło też pół pensji z karty Kasi.
To nie koniec niespodzianek. W domu 30-latki magicznie pojawiły się nieznane jej dotąd trzy pary butów, a oprócz tego paletka cieni, dwie spódnice, książka pt. „Uwolnij swoją kreatywność”, ciemne okulary i maszynka do lodów.
I Kasia do tej pory nie ma pojęcia, kto jej ten cały szpej podrzucił i jak.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.