Rząd likwiduje zawód nauczyciela. "Skoro kraj wytrzymał trzy dni, to znaczy, że nie byli potrzebni"
Do zduna, bednarza, folusznika i druciarza dołączył dziś zawód nauczyciela. Ministerstwo Pracy wykreśliło go z listy zawodów i specjalności w Polsce. – Skoro kraj wytrzymał bez nich trzy dni to znaczy, że nie byli potrzebni – ocenił premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki wytłumaczył, że do tej pory Polska wydawała co roku na oświatę nawet 5 proc. PKB. Jak się okazuje – były to pieniądze wyrzucone w błoto.
– To tak, jakby dopłacać dziś do zawodu konwisarza czy smolarza – zażartował premier i zapowiedział finansowy audyt rządów, które po 1989 roku były odpowiedzialne za wydatki na oświatę. – Gdyby nie fatalne zapisy w budżecie, które dostaliśmy w spadku po poprzednich ekipach, po ulicach Polski jeździłoby dziś 427 milionów samochodów elektrycznych –zapowiedział premier.
Morawiecki pytany o los 700 tysięcy osób, które nadal wykonują zawód nauczyciela w Polsce, zdradził, że Ministerstwo Pracy prowadzi w tej sprawie konsultacje międzyresortowe z MEN.
Rząd szacuje, że do 2020 roku zatrudnienie w sektorze wydobycia węgla kamiennego zwiększy się o ok. 700 tysięcy osób.