Papier lepszy od ebooków - ustalili ludzie, którzy nie mają po czym ocenić znajomych w ich domach

Marta Nowak
Trzydziestoletnia Laura z warszawskiego Żoliborza ma spory kłopot. Poznała fajnego chłopaka już miesiąc temu, ale wciąż nie może się zdecydować, czy Paweł jest dla niej odpowiednią osobą. Wszystko przez czytnik ebooków.
Fot. 123rf.com
– Dawniej to było proste – żali się warszawianka. – Wchodziło się do czyjegoś mieszkania i od razu było widać po półce z książkami, czy mamy do czynienia z osobą na poziomie. A teraz? Kiedy zapytałam go o książki, powiedział, że często się przeprowadza, więc wszystko ma na czytniku. I skąd ja mam teraz wiedzieć, jakim jest człowiekiem?

Sama trzydziestolatka z upodobaniem czyta prozę zagraniczną. Do jej ukochabionych autorów należą Knausgård, D. F. Wallace i Serhij Żadan, lubi Ferrante i bardzo ceni niezależne, kameralne wydawnictwa takie jak Pauza czy Tajfuny. Wciąż jednak nie wie, czy Paweł w ogóle coś ceni i jeśli tak, to czy nie jest to jakiś szit.


– Kiedy go podpytywałam, co ostatnio czytał, raz powiedział o jakiejś branżowej książce, a innym razem rzucił tytułem z Czarnego. A wiadomo, że reportaże to czytają wszyscy – opowiada ze smutkiem Laura.

Trzydziestolatce pozostało już tylko jedno rozwiązanie. Nigdy nie przeglądała niczyich esemesów ani nie sprawdzała wiadomości na Messengerze, kiedy ktoś zostawił przy niej włączonego Facebooka, ale teraz będzie musiała się przełamać. Już wie, że włamie się na Kindle partnera przy najbliższej okazji, kiedy ten wyjdzie na chwilę do łazienki.

Ale najbardziej bolesna dla Laury nie jest nawet niewiedza o tym, jakie lektury lubi Paweł. Trzydziestolatkę jeszcze bardziej nurtuje inna kwestia.

– Bo w ogóle mi nie powiedział, jakie ma stanowisko w sporze o to, że Polacy nie czytają.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone. Nie mamy nic do żadnego z wymienionych autorów, a już zwłaszcza do Tajfunów i Pauzy.