Dramat galerii z Nałęczowa. Ocenzurowała akty w obronie dzieci, przekonała wszystkich do edukacji seksualnej

Łukasz Jadaś
Kto to widział, żeby akty epatowały nagim ciałem? Trzy obrazy autorstwa studentki Akademii Sztuk Pięknych z Krakowa zniknęły ze ścian galerii sztuki w Nałęczowie. Powód? Rodzice twierdzili, że mogły zobaczyć je dzieci nieprzygotowane na widok ludzkiego ciała.
Fot. Facebook/Wiadomości ASP w Krakowie
Apele oburzonych rodziców z Nałęczowa trafiły do władz Galerii im. M.E. Andriollego. Pracownicy zdjęli obrazy, ochronili dzieci przed malarstwem i udowodnili, że z rodzicom też przydałyby się lekcje o ludzkim ciele i sztuce.



– Gdy dotarłyśmy na miejsce prace były już zdemontowane – mówi w rozmowie z "Dziennikem Wschodnim" Agata Pałach-Bożek, autorka aktów. – To my podjęłyśmy decyzję o powieszeniu ich tyłem. Chciałyśmy zaznaczyć, że nie mamy do nikogo personalnych pretensji, jedynie sytuacja wydała nam się kuriozalna.


O zdjęciu aktów zadecydowała Jadwiga Sawa-Bednarczyk, dyrektor Nałęczowskiego Ośrodka Kultury.

– Niestety, galeria jest pomieszczeniem przechodnim, przez którą idą osoby do kina czy biblioteki, a także małe dzieci prowadzone przez rodziców na zajęcia. One nie są przygotowane do oglądania aktów – twierdzi.

Jak jednak ustalił ASZdziennik, do oglądania aktów gorzej od dzieci przygotowani byli ich oburzeni rodzice.

To jest ASZdziennik, ale galeria naprawdę ocenzurowała akty.