Wpadka kierowcy premiera. Odwalił coś takiego, że szef Służby Ochrony Państwa złożył rezygnację

ASZdziennik
Kłamaliście kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej, żeby dostać pracę? Nawet jeśli tak, to pewnie nie byliście tak niewykwalifikowani na swoją posadę, jak kierowca premiera.
Fot. YouTube/Mr. Bean
Kilka dni temu mężczyzna przyjechał wczesnym rankiem na jedno z warszwskich osiedli po Mateusza Morawieckiego. Jakoś tak przypadkiem coś nacisnął, że włączył syrenę. I nie umiał wyłączyć. Jej wycie obudziło całe osiedle, mieszkańcy zaczęli dzownić na policję.

Kierowca zostawił najważniejszą osobę w państwie (no dobrze, drugą najważniejszą) i ewakuował się do "siedziby jednej ze służb specjalnych". Tam wyszedł z samochodu i przypadkiem go zatrzasnął. Trzeba było wezwać specjalną ekipę, żeby otworzyła limuzynę i drugiego kierowcę, żeby odebrał premiera.


Biuro prasowe MSWiA poinformowało wczoraj, że po tym incydencie komendant Służby Ochrony Państwa gen. bryg. Tomasz Miłkowski złożył rezygnację ze stanowiska.

Więc kiedy następnym razem spieprzycie coś w pracy, pomyślcie, że prawdopodobnie nie zagroziliście przy tym bezpieczeństwu narodowemu, wasz szef nie stracił przez was pracy i nie wkurzyliście wielu wysoko postawionych osób z dostępem do poufnych informacji i uzbrojonych ludzi.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zostało zmyślone.