Sukces psiego lobby. Utargowało w Warszawie Sylwestra bez fajerwerków [SERIO]

Marta Nowak
Informacje napływające z warszawskiego Ratusza nie pozostawiają złudzeń: stołeczne psy odniosły historyczne zwycięstwo. Po latach sylwestrowych ataków paniki, histerycznego szczekania i niszczenia własnych zabawek wreszcie udało się im doprowadzić do tego, by miejska impreza sylwestrowa nie obejmowała pokazu fajerwerków.
Fot. 123rf.com, Pixabay
– To dla nas swego rodzaju kamień milowy – mówi z dumą Benek, aktywista miejski z Żoliborza, kundel w typie charta. – Temat sylwestrowych fajerwerków udało nam się wprowadzić do debaty publicznej już lata temu, ale to pierwsze tak wyraźne zwycięstwo nad miłośnikami huku i hałasu.

Sukces docenia również Fuks, jack russell terrier z Grochowa. Nie osiada jednak na laurach i dostrzega kolejne wyzwania stojące przed psimi organizacjami:

– Teraz trzeba będzie wziąć się za tych, którzy rzucają petardami. Jasne, możemy dalej ich obszczekiwać indywidualnie, ale tu potrzebne są rozwiązania strukturalne, a nie działania od przypadku do przypadku.


Co na to zwykłe warszawskie burki?

– Wczoraj na wieczornym spacerze o tej decyzji powiedział mi dobrze poinformowany sąsiad. Sama przeszłam szkolenie niereagowania lękiem na huk, ale niedawno zostałam mamą i bałam się, czy fajerwerki nie przestraszą moich maluchów – wyznaje Rorcia, rottweilerka z Woli. – Świetny ruch. To krok w stronę ucywilizowania tego miasta.

Skąd ten zwrot w polityce warszawskiego Ratusza? Krążą pogłoski, że duży wpływ na przeforsowanie nowej inicjatywy miał Bąbel, buldog francuski blisko związany ze środowiskiem obecnego prezydenta Warszawy.

W końcu – jak głosi popularne porzekadło – może to i człowiek trzyma smycz, ale to pies jest tym, który nią kręci.

To jest ASZdziennik, ale na stołecznym sylwestrze naprawdę nie będzie fajerwerków.