Kryzys młodego kleryka. Zaczyna wątpić, czy z takimi ocenami w seminarium ma szansę zostać papieżem

Mariusz Ciechoński
22-letni Juliusz jeszcze do niedawna nie miał problemów z odpowiedzią na pytanie "Gdzie widzisz się za 10 lat?". Zawsze widział się w małym, białym samochodzie albo na balkonie, machając do tłumów. Jednak jego wyniki w nauce, zwłaszcza w ostatnim semestrze, sprawiły, że zaczął wątpić w tę wizję.
Fot. 123rf.com
- Wiem, że konkurencja jest spora i nie każdy może po szkole liczyć na najlepszą możliwą posadę, ale do tej pory miałem poczucie, że dobrze sobie radzę i cel jest w zasięgu ręki - opowiada Juliusz.

Ostatnio jednak młody kleryk przeanalizował swoje oceny i obawia się, że ze średnią 3,9 może mieć problemy z zostaniem głową Kościoła Katolickiego. Oczywiście wiedział, że oceny to nie wszystko, że liczy się także wiara, zdolności przywódcze i polityka. Ale na pewno łatwiej jest zostać wybranym następcą Świętego Piotra, gdy nie ma się warunku z psalmów.


- Muszę wziąć się do roboty, jeśli nie chcę skończyć jako jakiś kardynał, arcybiskup albo jeszcze gorzej - mówi chłopak.

Juliusz czuł, że więcej czasu niż na obmyślanie strategii konklawe powinien poświęcić na powtarzanie wiadomości z chrystologii. Miał jeszcze trzy lata na poprawienie ocen. "Dziś czerwony pasek, jutro biały dym", jak głosiło powiedzenie.

No i Juliusz miał dużo większe szanse na papiestwo niż wszystkie jego koleżanki z zakonu.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.