Marek Jędraszewski, znany z pouczania „drogich pań” na temat „julek” podczas rekolekcji, znów zaszczycił nas wyrazistym statementem. Według arcybiskupa, jedyną moralnie słuszną drogą po „nieszczęściu rozwodu” jest porzucenie obrzydliwych żądz szczęścia i miłości na rzecz matrymonialnej banicji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
„Gdy już dojdzie do nieszczęścia rozwodu, rozwiedzeni nie powinni wchodzić w nowe związki. Dalsze życie w samotności jest heroizmem i jedyną słuszną drogą po rozstaniu. Wtedy rozwód nie jest życiową klęską” – poucza duchowny na platformie X.
Złośliwi zauważają, że słowa biskupa najwyraźniej nie dotyczą konserwatywnych polityków, którzy rozwodzą się i wchodzą w nowe związki. Uspokajamy: ich decyzje z pewnością mają głębszy, metafizyczny sens. Bo chyba nie sprzeciwialiby się słowom biskupa, prawda?
Choć szczerze mówiąc wpis Jędraszewskiego wydaje nam się dość gorszący i z pewnością ugodził w niejedne uczucia religijne prawdziwych katolickich antyrozwodowców.
Bo przecież każdy Mentzen wie, że prawdziwych rozwodów nie ma. A przynajmniej być nie powinno.
To jest ASZdziennik, ale wpis arcybiskupa jest prawdziwy.