Dramat singielki. Odwołuje kolejne wyjścia na randki, bo pod własną kołdrą jest tak miło i cieplutko

Marta Nowak
Jesień w Polsce to tradycyjnie pora mokrego zimna, Ibupromu Zatoki i ponownego ściągania aplikacji podających poziom benzopirenu w powietrzu. Jak się okazuje, o tym wszystkim zapomniała 28-letnia Patrycja, która w sierpniu tego roku zerwała z chłopakiem, by rozpocząć życie pełne ekscytujących spotkań, namiętnych pocałunków i nowych możliwości.
Fot. 123rf.com, Pixabay
A teraz ze względów meteorologicznych odwołuje już czwartą randkę, na którą umówiła się na Tinderze.

Jak zwierza się Patrycja w rozmowie z ASZdziennikiem:

– We wrześniu i październiku jeszcze jakoś to szło. Ale odkąd po Wszystkich Świętych temperatury spadły, robi się coraz trudniej. Owszem, chciałabym kogoś poznać – przyznaje. – Ale zawsze, kiedy już mam się zbierać do wyjścia, nie potrafię się zmusić, żeby wyleźć spod kołdry. Jest po prostu za cieplutka i kochana.

Do zwycięstwa jej własnego barłogu nad randkami przyczyniły się też głupie pomysły chłopców, z którymi usiłowała się umawiać.


– Gdyby jeszcze proponowali dobrze ogrzewaną kawiarnię gdzieś blisko, to może dałabym się namówić – opowiada. – Ale jeden zapraszał do kina pół godziny drogi ode mnie, w tym aż dziewięć minut pieszo. Inny chciał iść w piątek na Poznańską, a tam zawsze się stoi na dworze, a jeden taki Marcin to wymyślił, żeby może na s p a c e r.

Dzięki bliskiemu związkowi z własnym łóżkiem Patrycja zdążyła za to przeczytać “Lincolna w Bardo”, zobaczyć cztery nowe dokumenty na Netflixie, a teraz kończy oglądać “Ślub od pierwszego wejrzenia”. Już planuje, że w grudniu zrobi rewatching “Gry o tron”, a od stycznia weźmie się za stare sezony “Kuchennych rewolucji” i zacznie czytać “Wojnę i pokój”.

W ten sposób zapełni sobie czas aż do kwietnia. Jak szacuje, to wtedy ponownie zacznie się sezon na romantyczne randki na świeżym powietrzu.

I potrwa aż do końca maja, kiedy zrobi się na to już za gorąco.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.