Chamstwo pasażerów LOT-u. Lecieć to chciał każdy, a na naprawę samolotu dorzuciło się raptem paru [PRAWDA]
Sępy i kanalie. Nie da się inaczej powiedzieć o Polakach, którzy trafili na pokład Dreamlinera LOT-u w Chinach. Gdy samolot utknął na lotnisku z powodu usterki, nagle okazało się, że do Warszawy to każdy chciałby sobie wrócić, a jak przychodzi do zrzutki na majstra - to oczy w słup i chętnych nie widać!
Na pokładzie wśród pasażerów ruszyła więc regularna ściepa na wymianę pompy. I nagle okazało się, że na krzywy ryj do Polski będzie wracać ok. 200 pasażerów, którzy się nie dorzucili. Nie poratowali LOT-u ani złotóweczką, ani juankiem.
– Linie lotnicze LOT są w plecy 2500 juanów, czyli ponad 1300 zł – łapie się za głowę rzecznik spółki. – Drugi raz na pokład ich nie zaprosimy, chyba że przyniosą swoją pompę.
Warto dodać, że kultura nakazuje dać LOT-owi na przeprosiny chociaż przepustnicę czy trochę paliwa. Koniec z dalekimi podróżami za państwowe pieniądze.
Do Warszawy Dreamliner LOT-u doleciał mimo tylu skąpiradeł na pokładzie, a LOT oddał już pieniądze pasażerom, którzy ucierpieli przez sępienie pozostałych gości. Spółka już zapowiada, że lada dzień wprowadzi do regulaminu lotu nowy przepisy.
Każdy pasażer będzie montował przed odlotem w Boeingach swoje podzespoły, żeby potem nie było pretensji, że coś w czasie lotu poszło nie tak.
To jest ASZdziennik. LOT naprawdę musiał pożyczać od pasażerów pieniądze na wymianę pompy paliwowej, reszta cytatów i wydarzeń została zmyślona.