Ultimatum prezesa LOT. Przywróci ludzi do pracy, ALE dopiero jak złożą mu ofiarę ze stewardessy
Przełom w strajku pracowników PLL LOT. Prezes Rafał Milczarski podjął z nimi negocjacje, ale ogłosił jeden mały warunek swojej dobrej woli.
Strajkujący codziennie od rana do nocy koczują pod siedzibą LOT, nie mogą schronić się przed deszczem, ani skorzystać z toalet. Prezes Rafał Milczarski, który zwolnił już dyscyplinarnie co najmniej 67 osób, do tej pory odrzucał możliwość negocjacji. Jednak kilkudziesięciomilionowe straty spowodowane brakami personelu i koniecznością wynajmowania maszyn z załogą najwyraźniej zmieniły jego podejście.
– Niniejszym obiecuję wybaczyć protestującym, że zeszli na drogę bezprawia i przywrócić ich do pracy bez wyciągnięcia konsekwencji – ogłosił na specjalnej konferencji Rafał Milczarski. – Jednak pod jednym warunkiem! Złożycie u mych stóp ofiarę z Moniki Żelazik. Nie wydaje mi się, że żądam za wiele.
Prezes zostawił szczegóły ofiary protestującym, wyraził jedynie chęć potrzymania w dłoni wciąż bijącego serca stewardessy.
Większość związkowców uważa, że żądanie ofiary z człowieka jest sprzeczne z prawem i podpada pod podżeganie do popełnienia przestępstwa, jednak Milczarski twierdzi, że wszystko jest zgodne ze statutem firmy.
Prezes LOT jest pewien, że jego łaskawa oferta spotka się z szybką akceptacją i nie będzie musiał wylewać na protestujących kadzi z wrzącą smołą.
Na razie nie wiadomo, jak zareagują protestujący. Wiadomo już jednak, że NSZZ Solidarność rozważa podpisanie porozumienia.