Sukces patriarchatu. Po wyborach wyszło, że świństwa wobec kobiet mają zerowy wpływ na wynik

Marta Nowak
W kilkanaście godzin po zamknięciu komisji wyborczych nadchodzi czas na analizy i podsumowania. (Jeśli nie jesteście jeszcze na to gotowi, bo dalej skaczecie i skandujecie “Rafał” i “Kon-sty-tu-cja”: wróćcie, jak ochłoniecie). Widać już, że to nie prezydenci miast tacy jak Rafał Trzaskowski, Hanna Zdanowska czy Jacek Jaśkowiak są największymi wygranymi. Monopolu na sukces nie ma też PiS ze swoim 32%.
Fot. Facebook / Roman Smogorzewski | Fot. Facebook / KWW Czesława Jerzego Małkiewicza
Największe zwycięstwo w tegorocznych wyborach odniósł patriarchat. Dowiedzieliśmy się, że kandydaci na ważne urzędy mogą do woli traktować kobiety z buta. Bez konsekwencji.

Prezydentem Legionowa najpewniej zostanie Roman Smogorzewski - według wstępnych danych ma ponad 60% poparcia. To ten sam pan, który na konwencji wyborczej nie wytrzymał napięcia i komitet wyborczy pomylił mu się z haremem. Kolejne kandydatki przedstawiał słowami: “pani od seksu”, “dwie najbardziej chyba aktywne, powiedziałbym wręcz że napalone”, “jesteś trochę za ładna (...), ale masz wiele innych walorów”.


Smogorzewski pożałował też kandydatów: “Pan Bóg go nie oszczędza, bo ma trzy dziewczyny i czwartą, żonę”. Kiedy po konwencji ochłonął z emocji, usiłował nawet przepraszać, ale tego cringe’u nie wytrzymywali już najtwardsi.
I choć prezydent Legionowa może i postarał się zrobić wszystko, żeby zniechęcić do siebie kobiety, to pobił go inny kandydat.



Tak oto upada mit o tym, że Polska jest nietolerancyjnym krajem.

U kandydatów w wyborach zniesiemy mniej więcej wszystko.

To jest ASZdziennik, ale niestety to prawda.