Pech 30-latka na pierwszej randce. Dziewczyna musiała wyjść wcześniej, a nawet nie zdążył dopuścić jej do głosu

Łukasz Jadaś
Co poszło nie tak? Mateusz z Warszawy dopiero rozkręcał monolog o karierze w korpo, pokaźnym metrażu swojego mieszkania, cytrusowych finiszach w ulubionej 20-letniej whisky i osiągach swojego auta, a Marcie, czy jak jej tam było, nagle coś wypadło i musiała pilnie wyjść. No niefart.
Fot. 123rf.com
– Fajnie mi się gadało przez tą godzinkę i szkoda, że Dagmara nagle dostała SMS-a od chorej babci i musiała biec jej pomóc – opowiada Mateusz o swojej pierwszej randce z Joanną. – Porównałem ją dopiero z dwoma byłymi partnerkami i nie słyszała nawet o Patrycji, z którą do dziś mamy super kontakt.

30-latek przyznaje, że wszystkich szczegółów randki nie pamięta, bo osiem kolejek czystej wypitych na szybkości zrobiło swoje. Zamówił po cztery na głowę, ale skoro Joanna nie chciała, to nie mogły się zmarnować.

W podtrzymaniu romantycznej atmosfery nie pomógł kelner, któremu nie spodobało się, że Mateusz zajara sobie po przystawce. Po publicznym zbesztaniu fatalnej obsługi i rzuceniu, żeby o napiwku zapomnieli, Matusz musiał wyjść do palarni. Ani się obejrzał, a 15 minut minęło, bo jakoś się zasiedział.


– Olki jakoś nie rozbawiła historia o tym, jak zwalniałem swoją pracownicę gdy tylko dowiedziałem się że jest w ciąży – przyznaje Mateusz. – Ale czułem, że jako kobiecie na pewno bliski jest jej temat dzieci, więc zmieniłem delikatnie temat na ostatnie ospa party, na które zabrałem swojego siostrzeńca.

Wieczór upływał miło na wywodach Mateusza o wyższości białej rasy, snuciu marzeń o odebraniu praw człowieka gejom i lesbijkom, potędze energii z węgla i zamiłowania do naturalnych futer, gdy nagle Joanna odebrała pechowego SMS-a.

Zdradziła, że to babcia, i że musi pilnie wyjść. Zapewniła Mateusza, że nie musi jej odprowadzać, ani nawet zbliżać się, po czym wybiegła i wróciła do domu trasą inną niż zwykle na wszelki wypadek. Na szczęście nie zwrócił na nią uwagi, bo akurat był jednym z ostatnich dziesięciu ocalałych w Fortnite na swoim smartfonie.

– Mam nadzieję, że ten jej pies szybko wyzdrowieje i będziemy z Żanetą mogli zabrać go na polowanie by rzucał się sarenkom do gardeł – twierdzi Mateusz, który zdradził też Joannie, że jest zapalonym myśliwym i pokazał na smarftfonie zdjęcia z ostatniego pokotu.

– Aż jej się łezka w oku zakręciła z podziwu – przyznaje Mateusz nadal po cichu licząc, że rzucona na koniec propozycja drugiej randki na dorocznym zjeździe podlaskiego ONR jest aktualna.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.