Piękny gest pana z warzywniaka. Dostał na warzywa torbę wielorazową i zapakował ją w foliówkę

Łukasz Jadaś
Gdy 25-letnia Magda z Warszawy wyszła po warzywa ze swoją torbą wielorazową, myślała, że ma przed sobą kolejny dzień życia zero waste. Niestety. Nie zdążyła się nawet zająknąć, a pan z warzywniaka zapakował jej wszystko w foliówki. Także jej torbę z bawełny organicznej.
Fot. 123rf.com
Jedna wizyta Magdy u szczodrego sprzedawcy wystarczyła, by ekologiczna filozofia jej życia legła w gruzach.

- Dwa pomidory, pęczek marchewki, szczypiorek, kilogram gruszek i sałatę, a torebkę mam swoją, o tutaj - poprosiła Magda, a 56-letniemu panu Andrzejowi zza lady dwa razy nie trzeba było powtarzać.

To, co stało się potem, nie byłoby miłym widokiem dla żółwi morskich na granicy wyginięcia. Pan Andrzej chwycił za rolkę foliówek i błyskawicznie popakował pomidory, marchewkę, szczypiorek, gruszki i sałatę do torebek.

Oddzielnych.

I wszystki te torebki do jednej większej, żeby łatwiej było nieść.


I tę jedną większą z pięcioma mniejszymi do jednej ekotorby Magdy, bo klient nasz pan, nawet jak trochę dziwny i chodzi po mieście ze słomką ze stali nierdzewnej.

I wreszcie ekotorbę Magdy do wielkiej reklamówki z motywem kwiatowym, bo na czym jak na czym, ale na miłych klientach oszczędzać nie będzie.

- Zadziałały instynkty pierwotne - tłumaczą behawioryści z Uniwerstytetu Warszawskiego. - To nie tak, że pan Andrzej z premedytacją chciał zwiększyć ślad ekologiczny Magdy i specjalnie wcisnął jej foliówki.

Eksperci tłumaczą, że z odruchem ładowania warzyw i owoców do folii, która po świecie będzie bujać się jeszcze 400 lat, trudno jest walczyć, zwłaszcza doświadczonym sprzedawcom.

Zwłaszcza, że pan z warzywniaka obserwuje rynek i też próbuje być zero waste.

I jak na razie pilnuje, żeby żadna foliówka z jego warzywniaka się nie zmarnowała.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.