Napój z oleju palmowego już w Polsce. Dostępny z plastikową słomką w butelce z fabryk Bangladeszu
Jest gęsty, pożywny, nasycony pysznymi tłuszczami i łzami ostatniego orangutana z wyrębu lasów równikowych na Borneo. Nowy słodzony napój gazowany na bazie oleju palmowego trafił na półki polskich sklepów. Kosztuje zaledwie 0,99 zł, bo taką tygodniówką dzielą się dzieci w rozlewni na terenie Bangladeszu.
Tylko teraz w ramach promocji z okazji wejścia na polki rynek do każdej butelki producent dokłada gratis darmowy breloczek z uroczym nadal żywym żółwikiem przemyconym prosto z fermy pod Szanghajem.
– Nie oszczędzamy na kliencie – dodaje prezes. – Dajemy dwie słomki, żeby drugą można było od razu wrzucić do najbliższego oceanu, komplet plastikowych sztućców na wypadek, gdyby napój stężał, oraz saszetkę z cukrem, gdyby ekwiwalent 120 kostek w butelce nie wystarczył.
Nowy napój znajdziecie na półkach oświetlonych żarówkami o klasie energetycznej Ż, a o jego temperaturę zadbają fontanny zużywające 180 litrów wody w zaledwie dwie minuty. Poznacie go po żółtej oleistej barwie wzmocnionej dzięki E 102, E 104, E 110, E 122, E 124, E 151 i E 155 i pływających nadających aromatu farfoclach z konserwy tyrolskiej smażonych w głębokim tłuszczu. Nakrętki wykonano z barwionej na fluorescencyjną zieleń kości słoniowej.
Po zakupie koniecznie zażądajmy od kasjera drukowanego potwierdzenia transakcji. Mogą się przydać, bo producent ogłosił już atrakcyjny konkurs o wycieczkę do Serengeti. Na szczęśliwego zwycięzce czeka nabita strzelba i nagonka na żyrafy.
Poprośmy też w sklepie o jeszcze jedną foliówkę, bo jak nie daj Boże wycieknie i przepali plastik, to może nakapać na dywan i przeżreć się aż do sąsiada.