Dramat Zalewskiej. Nie wie, że kandyduje na Rzecznika Praw Dziecka, bo zgłoszenie od kogoś przepisała

ASZdziennik
Sabina Zalewska jest kandydatką PiS na Rzecznika Praw Dziecka. Jak donosi ASZdziennik, kobieta o tym nie wie, bo dokument ze zgłoszeniem na stanowisko przepisała bez zrozumienia od kogoś z większymi kompetencjami. Tak samo jak zrobiła ze swoimi publikacjami naukowymi.
Fot. TV Republika
Tygodnik Powszechny w artykule "Kopiuj, wklej, przylej" obszernie opisuje sylwetkę Sabiny Zalewskiej i wymienia co najmniej trzy powody, dla których nie nadaje się ona na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka.

Po pierwsze - Zalewska kwestionuje zasadność funkcji Rzecznika Praw Dziecka. Według niej to taki sam lewacki wymysł, jak kampanie społeczne o przemocy wobec dzieci. Wszystko to służy jedynie osłabieniu autorytetu rodziców, którzy nie mogą już sobie nawet własnego dziecka uderzyć.

No właśnie. Bo po drugie - Zalewska jest zwolenniczką stosowania kar cielesnych wobec dzieci. Pod warunkiem, że nie za często, bo wtedy "tracą walory wychowawcze". To jej własne słowa. Prawdopodobnie.


Nie wiadomo, bo tutaj dochodzimy do powodu trzeciego. Okazało się bowiem, że Sabina Zalewska podczas pisania prac naukowych ma bardzo luźny stosunek do własności intelektualnej innych autorów. Mówiąc wprost, ordynarnie zrzyna całe strony tekstu, nie bawiąc się w cytaty czy przypisy. Na przykład jej publikacja "Rodzic w roli mediatora" ma 10,5 strony, z czego 10 to plagiat.

Zalewska kopiuje również z Wikipedii oraz stron Sciaga.pl i Bryk.pl. Ostatnie zdanie brzmi jak wpis do dzienniczka 6-klasistki, a nie opis działalności naukowej doktor wykładającej etykę (!) na UKSW.

Kandydatka na Rzecznika Praw Dziecka nie wydała jeszcze w tej sprawie pisemnego oświadczenia. Czeka, aż Kaśka z ławki obok to zrobi i będzie mogła odgapić.
To jest ASZdziennik, ale poglądy i plagiaty Sabiny Zalewskiej nie zostały zmyślone.