Konie dla zabawy pomalowały twarze dzieciom. Kontrowersyjny festyn podzielił internautów
Niedawno jedna z mazowieckich podstawówek wywołała burzę w internecie, publikując zdjęcia, na których konie malują dzieci. Szkoła przekonuje, że nie ma w tym nic złego. Niektórzy rodzice mają inne zdanie.
– Dzieci lubią mieć malowane twarze, z ich punktu widzenia to czysta przyjemność – tłumaczy jedna z wychowawczyń. – Nie ma niczego stresującego w tym, że kilkusetkilogramowe zwierzęta dotykają głowy 7-letniego dziecka.
Dyrektorka i pedagodzy zapewniają, że do malowania używa się jedynie bezpiecznych, nietoksycznych, przetestowanych wcześniej na koniach farb i flamastrów. Argumentują też, że jest to świetna rozrywka dla samych koni, oraz sposób, aby poznały anatomię dzieci. Czym innym jest oglądanie obrazków, a czym innym spotkanie z żywym eksponatem.
W komentarzach oprócz krytyki pojawiają się także wyrazy wsparcia dla szkoły:
– Jak można krytykować malowanie dzieci, jeśli samemu się tego nigdy nie robiło?! Od lat oddaję swoje dzieci do malowania koniom i maluchy nigdy się nie skarżyły - pisze Matylda, właścicielka stadniny pod Konstancinem.
– Popieram was! Znam dyrektorkę od 20 lat i nie dam złego słowa o niej powiedzieć! Konie zawsze wracają od niej odprężone i lepiej śpią – dodaje znany warszawski dżokej.
– A poza tym – dodaje. – Niech ci wszyscy tak zwani obrońcy praw dzieci zajmą się lepiej szczepionkami, którymi maluchy są faszerowane!
Niestety w momencie oddawania tekstu nie udało się nam uzyskać komentarza samych koni. Jak się dowiadujemy, zwierzęta pojechały nad Morskie Oko przejechać się fasiągiem ciągniętym przez turystów.