Canva
REKLAMA

Podczas zajęć poświęconych II Wojnie Światowej, które przypadły akurat na VE Day – czyli brytyjskie święto Zwycięstwa w Europie – lokalna podstawówka w Ashbourne zorganizowała dzień pamiątek z epoki. Dzieci mogły przynosić zdjęcia, przedmioty z babcinego strychu i inne, powiedzmy… zabytki.

Jeanette Hart, nauczycielka prowadząca lekcję, wspomina, że wszystko szło zgodnie z planem, aż do momentu, gdy jeden z uczniów nie zaprezentował skrzynki po nabojach, co jeszcze mieściło się w ramach "interesujących, ale nie wybuchowych". Wtedy jednak jego kolega uznał, że czas podnieść poprzeczkę i wyciągnął z kieszeni granat ręczny. Z kieszeni. 

Jeanette, choć nie specjalizuje się w pirotechnice, uznała, że sytuacja wymaga delikatnego dystansu. Zwłaszcza między dziećmi, a artefaktem. Sprawnie ewakuowała klasę, zadzwoniła po policję i – ponieważ życie nauczyciela jest spokojne, wręcz nudne – sama przeniosła granat na parking, gdzie dyskretnie schowała go za drzewem. Jak każdy racjonalny człowiek zrobiłby z granatem.

Saperzy, którzy przybyli na miejsce, potwierdzili, że zagrożenia nie było, a lekcja raczej nie miała szans zamienić się w bardziej rozrywkową. 

To jest ASZdziennik, ale to prawda.

logo