Horror na pikniku: pod kocem jest mrowisko

Paweł Banaszczyk
28 maja 2025, 11:19 • 1 minuta czytania
To miał być zwykły chill, kilka zdjęć na Insta, lemoniada w słoiku i pastelowe stylizacje. Sasko-Kępskie influencerki zebrały się w sobotnie popołudnie, by świętować nadejście sezonu na relacje z pikników, lecz los miał dla nich zupełnie inne plany.
Mrówki były olbrzymie. Kolosalne. Canva
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Wszystko było perfekcyjne: koc z Zary Home, słoiki z lemoniadą, eko-słomki, truskawki na talerzykach. Marta w sukience w kwiaty, Sylwia zrobiona na bobochic, ja z nowymi paznokciami. Kiedy rozłożyłyśmy koc, myślałyśmy, że to będzie nasz wielki moment. No ale oczywiście – mówi rozgoryczona Magda – pod kocem były mrówki.


Zaraz po tym, jak dziewczyny zajęły strategiczne pozycje na kocu i zaczęły ustawiać się do zdjęć z filtrem „golden hour”, do talerza z truskawkami zaczęły przychodzić mrówki.

– To nie były jakieś zwykłe mrówki, tylko takie wściekłe, czerwone! – dodaje Sylwia, która straciła jeden z kolczyków podczas ewakuacji.

W ruch poszły klapki i talerzyki, co doprowadziło do rozlania lemoniady, co przyciągnęło pszczoły, co wywołało jeszcze więcej paniki. Dziewczyny zgodnie uznały, że insekty tym razem wygrały. Influencerki uciekły z parku, a uczucie, że coś po nich łazi, towarzyszyło im jeszcze długie godziny.

– Pier*olę tę przyrodę – mówi Marta, która podczas inwazji straciła ulubiony kubek z Bolesławca. – Wracam do stylu kawiarniary.

To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.