– Skolo tak, to ja się nie bawię – płacze przyszły deweloper, bo „ta jawność mieszkań psuje zabawę”

Aleksandra Kasprzak
25 kwietnia 2025, 12:15 • 1 minuta czytania
– Ja tylko chciałem oszukiwać ludzi jak tatuś… – zdradza ASZdziennikowi 5-letni uczeń prestiżowego przedszkola, Fabian. Oto jego chwytająca za serce historia.
Fot. CANVA
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Za moich czasów to metr kwadratowy kosztował tyle, ile klient był w stanie psychicznie znieść. A teraz? Excel, wykresy, porównania… Gdzie tu radość z życia? – wzdycha ojciec Fabiana, który pragnie przekazać dziekcu to, co w życiu najważniejszę – fortunę wybudowaną na fundamentach z kartonu i moralnej próżni.


Jego syn wpadł dziś rano w egzystencjalny kryzys po przeczytaniu informacji o planowanej pełnej jawności cen mieszkań.

– No nie, no nie, no NIE! Tato! Jak można ludziom mówić, ile coś naprawdę kosztuje? Przecież wtedy to się nie opłaca! Co z tajemnicą handlową? Co z magicznym cennikiem, który zmienia się w zależności od samochodu klienta?! – żalił się Fabian, tnąc ze złością banknoty stuzłotowe. 

Wszystko runęło jak źle wylany strop, gdy Sejm uchwalił ustawę o jawności cen mieszkań.

– To koniec zabawy w nieluchomościach – tłumaczy 3-letniemu braciszkowi 5-letni Fabian. – Kiedyś to było: patrzyłeś klientowi w oczy, kłamałeś: „to ostatni apaltament w tej cenie". I można było naciągać. A telaz? Będą sobie polównywać, analizować, splawdzać historię tlansakcji… no kto tak robi?! – płacze 5-latek.

Na szczęście tata pociesza rozżalonego Fabianka. 

– Przepisy obejmą tylko nowe mieszkania, a nie te, które sprzedamy w trakcie budowania. Według statystyk około 80% mieszkań sprzedaje się przed ich wybudowaniem. Chcesz poflippować w weekend na pocieszenie? 

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty wydarzenia zostały zmyślone, ale Sejm naprawdę przegłosował ustawę o jawności cen mieszkań.