Życie nie oszczędza nikogo. 26-latka zmuszona do parkowania równoległego

Wiktoria Błaż
03 lutego 2025, 14:09 • 1 minuta czytania
Każdy z nas nosi swój krzyż. Czasem przybiera on formę parkowania równoległego. Taką walkę stoczyła wczoraj Agnieszka, 26-letnia krakowianka, która po latach przygotowań postanowiła raz na zawsze zmierzyć się ze swoją największą traumą.
Canva
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

To miała być zwykła wyprawa do sklepu. Wstępne założenia były optymistyczne: miejsce na parkingu znajdzie się samo, manewr pójdzie gładko, a za pięć minut będzie już w alejce z nabiałem, triumfująca i spokojna. Naiwność ta, choć godna podziwu, nie miała pokrycia w rzeczywistości.


Gdy skręciła na parking, wiedziała, że to moment prawdy. Jej ręce lekko drżały na kierownicy, a oczy nerwowo skanowały teren. Dwa wolne miejsca obok siebie? Piękny sen. Jedno, ale duże, wolne miejsce? Już trudniej, ale jeszcze wykonalne. Jednak rzeczywistość zadrwiła z niej okrutnie – zostało jedno, o wymiarach, które sugerowały, że ktoś zostawił je specjalnie na hulajnogę elektryczną.

Serce przyspieszyło, a puls uderzał w skroniach w rytmie dźwięku kierunkowskazu. Zaczęła manewr. Wjechała. Wyszła. Wjechała ponownie. Wyszła, żeby sprawdzić odstępy. Obok przejeżdżały samochody. Inni kierowcy obserwowali spektakl z mieszaniną litości i rozbawienia. Mina na twarzy starszego pana, w passacie kombi, zdawała się mówić: „Zaraz wysiądę i pokażę tej biednej dziewczynce, jak ma to zrobić, posługując się tylko gestami rąk”.

Wtedy pojawiła się myśl: „Gdybym zabrała ze sobą Tomka, on by pomógł”. Ale czy prawdziwa feministka mogła pozwolić sobie na taką słabość? Nie. Musiała walczyć. Dzielnie kręciła kierownicą. Nagle po czterech minutach, pięciu podejściach i jednym niemym krzyku rozpaczy, zdarzył się cud. Czerwona Toyota Prius wyjechała z sąsiedniego parkingu, odsłaniając przestrzeń wystarczającą do zaparkowania bez konieczności wykonywania manewru parkowania równoległego tyłem.

Agnieszka uważa, że ostatnią taką radość poczuła, gdy nauczycielka historii zapytała osobę przed nią i tę za nią w dzienniku, pomijając jej numerek. Zanim opuści sklep, będzie musiała jeszcze chwilę poczekać, by adrenalina opuściła jej ciało, a serce zwolniło rytm. Dopiero wtedy będzie gotowa stawić czoła kolejnej parkingowej batalii – tym razem tuż pod jej mieszkaniem.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.