On był piekarzem, ona koniarą. Romantyczna legenda o powstaniu CHAŁKONIA

Aleksandra Kasprzak
09 stycznia 2025, 16:39 • 1 minuta czytania
Dawno temu żyli oni – piekarz Robert i koniara Adrianna. Byli nierozłączni. Jego pasją było pieczenie chałki, a jej – doglądanie klaczy o imieniu Drożdżana. Żyło im się wspaniale. Pewnego dnia postanowili połączyć swoje siły.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Adrianna stworzyła projekt.

Robert rozpisał proporcje.

– 25 kilogramów mąki na 20 minut roboty…

I tak narodził się Chałkoń.  


Adrianna była wniebowzięta, bo po kilku chałkoniach udało im się odtworzyć chałkową wersję Drożdżany. Cała wieś była uradowana i każdy odrywał sobie najsmaczniejsze kąski.

Do czasu aż przyszedł nieurodzaj.

Wszystkie piece zniszczył ogień, a Drożdżana, niegdyś piękna konica, została jeno lichą szkapą.

Robert i Adrianna, pocieszając się w rozpaczy, spłodzili syna – Adama. Na łożu śmierci przekazali mu tajną recepturę – przepis na Chałkonia, który niegdyś bawił i radował mieszkańców.

Adam obiecał sobie, że z chwilą, gdy dorobi się pierwszego pieca, wskrzesi pięknego Chałkonia i odda cześć swojej rodzinie.

Wtedy pojawiła się Ania Gotuje.

– Skradła cały majątek naszej rodziny – opowiada nam zrozpaczony Adam. – Moi rodzice włożyli w tę recepturę całe serce. Ania Gotuje napluła w twarz Drożdżanie.

Gdy sugerujemy Adamowi, że sprawką kradzieży jest AI, rzednie mu mina.

– A więc stoją za tym siły, których nie jesteśmy w stanie powstrzymać.

Dziś cały internet rozmawia o chałkoniu.

– Robią okrutne, niewybredne żarty. To straszne.

Zgadzamy się z Adamem.

Chałkoń to efekt pięknej tradycji koniarsko-piekarniczej, ale nikt nie pozna jego historii, bo pochodzi ze wsi i nie ma markowej uzdy.

:(

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.