Posłanka PiS uspokaja: jej syn wcale nie bił swojej dziewczyny. Bez przesady, tylko pluł i szarpał

Aleksandra Kasprzak
06 lipca 2023, 14:28 • 1 minuta czytania
Okej, może i to wygląda na przemoc, ale na szczęście posłanka PiS, Iwona Arent, jest wrażliwa na niuanse i śpieszy z wyjaśnieniami: plucie na kogoś i szarpanie go za włosy to nie przemoc. To tylko emocje.
Fot. 123rf.com, Artur Szczepanski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Szkoda tylko, że nie jest tak wrażliwa na stan i emocje ofiary.

Michał A., syn posłanki, usłyszał zarzut pobicia swojej dziewczyny, za co grozi mu do 3 lat więzienia.


– Ze złości szarpnął ją za włosy i opluł, i to wszystko – wyjaśnia posłanka.

I nara, koniec tematu!

Nie wiemy, w jakim świecie żyje Arent, ale śpieszymy z wyjaśnieniami – przemoc jest przemocą, a wybielanie sprawców i próba minimalizowania doświadczeń ofiary to nic innego jak chęć uniknięcia odpowiedzialności i obrzydliwa zagrywka retoryczna.

Była dziewczyna Michała zeznała, że nie skończyło się „tylko na pluciu i szarpaniu”. Wspomina, że mężczyzna bił ją pięściami w twarz i głowę. Ale to pewnie w nerwach, bo tak poza tym, to dobry chłopak był, „dzień dobry” mówił i zaraz się pewnie okaże, że ofiara sama sobie zasłużyła.

– Z dotychczasowych ustaleń wynika, że miało dojść do pobicia Pauliny C., czym narażono ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia – komentuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski.

Ale posłanka PiS ma w tej sprawie własne zdanie:

– Jest 30-letnim człowiekiem, pracującym, niekaranym. Osobą niepubliczną. Żyje swoim niezależnym życiem. Chcę wierzyć w to, że Sąd oceni to sprawiedliwie bez politycznych emocji, a nie tylko tak, żeby dokopać jego mamie, bo jest posłem – mówiła nam Iwona Arent.

Spoiler: w sprawie nie chodzi o to, czy jest synem pani posłanki.

A o to, że jest przemocowcem.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.