Pastafarianie organizują sianie dyń w przestrzeni miejskiej i w sumie to ma sens
Oto jak swoją misję tłumaczą organizatorzy:
Słowem: dynie są super, dynie są ładne, a do tego łączą ludzi i służą planecie. W tej perspektywie bardziej zasadne zdaje się pytanie: dlaczego ich NIE SIAĆ?
Jest to jednak pytanie retoryczne, na które odpowiedź znają tylko gbury bez serca. Nie warto więc poświęcać mu więcej czasu niż ten, który już spędziliście na jego rozważenie. Lepiej dowiedzieć się więcej o Światowym Dniu Siania Dyń w Miejscach Publicznych!
Sianie najlepiej rozpocząć po Zimnej Zośce, czyli po 15 maja, który zwyczajowo określany jest jako ostatni mroźny dzień sezonu. Właśnie dlatego sianie dyń zaplanowane jest na 16 maja.
Dynie nie lubią hałasu, dlatego najlepiej sadzić nasionka i sadzonki w miejscu zacisznym i słonecznym. Jeśli chcemy, aby oprócz pokaźnych liści i kwiatków wyrosły też dynie jak u Hagrida, warto poszukać urodzajnej gleby. My jednak sami nie wiemy, jak rozpoznać taką glebę, więc polecamy udać się z tą kwestią do organizatorów. Ogólnie najlepiej znaleźć miejsce, w którym przydałaby się dynia, i tam ją zasadzić.
Na stronie wydarzenia opisane jest także, jak doglądać sadzonek i gdzie zaopatrzyć się w niezbędne składniki partyzanckiej akcji zazieleniania szarości miejskiej.
My też się chyba skusimy. A potem zjemy wielki talerz spaghetti.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.