Wyszło, że wielu ginekologów każe sobie płacić za spiralę antykoncepcyjną. Tę darmową spiralę

Aleksandra Kasprzak
12 stycznia 2023, 14:15 • 1 minuta czytania
No tak, niby miało być na NFZ, ale wie pani, jak to jest, nie ma nic za darmo, inflacja, taka sytuacja – pomyśleli ginekolodzy z 160 przebadanych przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (FEDERĘ) placówek. Bo czemu by nie żerować na powszechnym dostępie do antykoncepcji, skoro, najwyraźniej, można?
Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Szczęście uśmiechnęło się do niektórych ginekologów – z darmowego zabiegu można wyciągnąć nawet 700 zł, jeśli przekierujemy kobietę z publicznej placówki do prywatnego gabinetu. A jeśli komuś się coś nie podoba, to przecież wystarczy odmówić i niech wzbogaci wielkie łono Polski o mikropatriotę. Chyba że naprawdę nie chce, to oto wizytówka. Przynajmniej ona jest darmowa. Chyba.


Wkładka domaciczna to metoda antykoncepcji, która skutecznie chroni przed ciążą, a zakłada się ją raz na kilka lat. Brzmi wygodnie, ale przecież celem ginekologów z Polski nie jest wygoda kobiet, a moralizatorskie ględzenie i wyciskanie monet z dróg rodnych.

A przynajmniej taki wydaje się cel placówek przebadanych w raporcie FEDERY – wyszło na to, że dbają o wykluczenie antykoncepcyjne Polek. Okazuje się, że na 339 placówek tylko w 179 można liczyć na darmowe założenie spirali. Za to w aż 56 gabinetach założenia wkładki absolutnie odmówiono.

Jest czym się pochwalić! Polska honorowo wypoczywa na szarym końcu listy krajów ocenionych pod względem dostępu do antykoncepcji (wyprzedziły nas Białoruś i Rosja). Brawo!

Wychodzi na to, że w Polsce łatwiej o to, by macicami zarządzały organy publiczne niż zamontować w nich wkładki domaciczne.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.