Korek na Jasnej Górze. Młodzież pędzi złożyć dzięki za beatyfikację kard. Wyszyńskiego
Ściśnięci jak sardynki w pociągach, podróżujący na dachach autokarów i wędrujący piechotą z najdalszych zakątków krajów - oto polskie nastolatki po uroczystości beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wszyscy mają jeden cel: dotrzeć na Jasną Górę i podziękować Najświętszej Panience za to, że ich idol, wielki rodak, został zaliczony do kręgu błogosławionych.
- Zwykle w niedziele gram na plejaku i oglądam YouTube'a, ale tak mnie nosiło, że nie mogłem usiedzieć w domu - wyznaje 13-letni Miłosz z Olsztyna, który do Częstochowy dotarł w luku bagażowym autokaru razem z ośmioma innymi kolegami z klasy.
Jak zdradza, było im trochę ciepło, ale o niewygodach pozwolił zapomnieć wspólny śpiew i odmawianie koronki.
- Właśnie odwiozłam córkę i jej trzy koleżanki. Wysadziłam dziewczyny przed Kłobuckiem i dalej poszły piechotą, bo nie da rady przejechać - mówi nam pani Agnieszka, którą spotkaliśmy na stacji benzynowej przy drodze numer 42.
Jak dotąd wśród młodzieży odnotowano pięć przypadków stratowania oraz kilkadziesiąt omdleń. Zdarzył się również jeden cud, kiedy 15-letnia Ola w modlitewnym szale zgubiła iPhone'a i odniósł go jej obcy, jasnowłosy licealista dwadzieścia pięć kilometrów dalej.
Jak mówi Ola, otaczała go świetlista poświata, a z tapety telefonu mrugnął do niej prymas.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.