Atak na Magdę Ogórek w Holandii. Dostała zniżkę w restauracji, bo kelner pomylił ją z lesbijką

Paweł Mączewski
Raczej już nigdy nie zobaczymy Magdaleny Ogórek w Holandii. Pomimo upływu lat trauma z wycieczki, którą wspominała podczas programu w TVP, pozostanie.
Fot. Artur Andrzej/wikicommons / Flickr/Thomas Bonte.
Była lwica lewicy, a obecnie współprowadząca program TVP Info "W kontrze" wciąż przeżywa napaść, jakiej doświadczyła podczas jej wyjazdu do Amsterdamu, chociaż do zdarzenia doszło 2 lata temu. 

Na antenie tłumaczyła koledze z pracy Jarosławowi Jakimowiczowi, że jej koszmar zaczął się już na samym lotnisku w Amsterdamie, na którym wylądowała razem ze swoją córką.

Miała zobaczyć tam plakat ze zdjęciem męskiej nogi w kobiecym obcasie.

- Owłosiona noga, jak jakiegoś taliba — żaliła się przed kamerami, wspominając, jak martwiła się o swoje niepełnoletnie dziecko, przed którym najwyraźniej ukrywała, że na świecie żyją ludzie o różnych orientacjach seksualnych.


Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. 

Wszystko w tym Amsterdamie miało być obwieszane symbolami cywilizacji śmierci: TĘCZĄ! Na domiar złego w restauracji, w której się zatrzymały, pracujący tam kelner uznał, że Ogórek z córką, która jest — jak to ujęła — "słusznego wzrostu" są parą i zaproponował 20 procent zniżki. Miarka się wtedy przebrała

- I mojemu dziecku się odechciało tego Amsterdamu. I mi się odechciało — skwitowała. 

Podobno Holandia wciąż łata dziurę budżetową po tym, jak Magdalena Ogórek skreśliła przystanek w tym kraju na swojej turystycznej mapie.

Do dzisiaj nie wiadomo, czy kelner, który potraktował w ten sposób naszą rodaczkę, należy do amsterdamskich bojówek LGBT, czy to po prostu życzliwa osoba. 

To jest ASZdziennik, ale ta sytuacja wydarzyła się naprawdę.