Skandal w Usnarzu Górnym. Grupa kilkuset posłów nie próbowała pomóc uchodźcom

ASZdziennik
Poseł Franek Sterczewski próbował dostarczyć jedzenie i leki osobom przetrzymywanym w obozu na granicy w Usnarzu Górnym. Został powstrzymany przez Straż Graniczną, która postanowiła gonić posła, by uniemożliwić mu przekazanie paczki. Nie wiadomo, gdzie byli w tym czasie pozostali posłowie i członkowie rządu.
Fot. 123rf.com / TVP
Osoby przetrzymywane na granicy w Unsarzu trafiły tam za sprawą akcji reżimu Łukaszenki i zdaniem polskiego rządu stały się od razu "prowokacją Łukaszenki", a nie ludźmi potrzebującymi pomocy. Niektórzy są jednak innego zdania.

Wśród nich jest poseł Franciszek Sterczewski, który wczoraj zrobił to. Poseł opisał zdarzenie na Instagramie:

"Od ponad dwóch tygodni grupa ludzi jest zamknięta w kordonie przez polsko-białoruskie służby.

Wbrew temu co twierdzi propaganda PiS, obóz znajduje się na terenie Polski. Gdyby było inaczej, to Straż Graniczna i Policja otaczające obóz nielegalnie przekroczyły granicę Białorusi. Dlatego po prostu mam prawo tam podejść i skontrolować sytuację. Uwięzione osoby nie mają jedzenia i picia. W tym momencie piją wodę ze strumyka. Przynajmniej cztery osoby wymagają natychmiastowej opieki medycznej.


Dlatego dziś robiłem wszystko, by dostarczyć im choćby siatkę z jedzeniem i lekarstwami. Prawie się udało. Niestety Straż Graniczna wolała bezprawnie uniemożliwiać mi działanie i bawić się w gonito.

Dlaczego to państwo jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych?" Wciąż nie wiadomo, gdzie w czasie akcji było kilkuset pozostałych polskich parlamentarzystów. Pewnie też chcieliby pomóc bliźnim, bo w końcu codziennie deklarują to np. w modlitwach.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.