Hołdys zatroskany o los Elona Muska. Bo miałby ciężko, gdyby w USA rządził Zandberg
Jakże ciężko ma w życiu amerykański multimiliarder Elon Musk! A raczej - przepraszamy - miałby, gdyby Stanami Zjednoczonymi rządził znany nieprzyjaciel multimiliarderów Adrian Zandberg. Oto temat najnowszego felietonu Zbigniewa Hołdysa w "Newsweeku".
Dzieje się tak, ponieważ "niespokojny umysł Muska analizuje wszystko, co widzą jego oczy" - w przeciwieństwie do nas, szaraczków, którzy chodzą po świecie niczym pijane dzieci we mgle. Elon "wszędzie widzi udoskonalenia i zarobek".
Co jednak stałoby się z niespokojnymi oczyma właściciela Tesli, gdyby ministrem finansów został Adrian Zandberg? Z pewnością tragedia. O tym właśnie jest druga część felietonu.
"Podatki by go zabiły, zostałby sponiewierany w opinii publicznej jako obrzydliwy bogacz, policja skarbowa nie wychodziłaby z sieni jego domu" - pisze Hołdys, bo najwyraźniej to źle, jak państwo kontroluje, czy miliarderzy płacą podatki. "Być może siedziałby z Nowakiem miesiącami, póki nie wyjaśniłby, jak to wszystko ukradł" - snuje kolejną apokaliptyczną fantazję muzyk.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, gdyby ministrem finansów (a raczej sekretarzem skarbu, bo tak to się tam nazywa) w USA był Adrian Zandberg, Elona Muska i jego firmy mogłyby spotkać także inne - równie potworne - przykrości.
Może nie pozwolono by mu tłamsić związków zawodowych ani otwierać fabryk w środku pandemii.
To jest ASZdziennik, ale felieton Hołdysa nie jest zmyślony.