Prawnik wyjaśnia nowe przepisy. Od 10 kwietnia 500 zł mandatu za spacer bez psa
Czy to prawda, że od 10 kwietnia za spuszczenie psa ze smyczy na spacerze będzie nam groził wysoki mandat? Nie! Jak udało się nam ustalić, to błędna interpretacja przepisów. Mandat grozi tylko osobom, które wyjdą na spacer bez psa.
Policjanci wytłumaczyli, że chodzi o psa, którego nie miała pani Agata. Choć pani Agata twierdzi, że woli koty, to - jak udało się nam ustalić - w tym przypadku racja jest po stronie władzy.
Wszystkiemu winna jest zmiana w rozporządzeniu w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń. Chodzi dokładnie o zasady, jakie obowiązują na spacerach.
- Ustawodawca zmienił definicję "spaceru" tak, że od 10 kwietnia domyślnie każdy spacer jest spacerem z psem - tłumaczy nam prawniczka i specjalistka od Beata Wojtkowska. - W myśl nowelizacji, za złamanie tego przepisu i nieposiadanie psa na spacerze, policja może wystawić mandat za zakłócanie porządku w miejscu publicznym.
W zależności od psa, jakiego nie posiada spacerowicz, grzywna wyniesie od 50 zł w przypadku braku jamnika lub yorka do aż 500 zł w razie nieposiadania doga lub bernardyna. Ocena brakującego psa będzie zależeć od interpretacji mundurowych.
Nadal nie wiadomo, czy zapis w ustawie to tylko bubel prawny, czy też efekt działania psiarskiego lobby w Sejmie i Senacie. Przepisy wydają się bowiem dość surowe, szczególnie w przypadku spacerów bez smyczy.
W razie podejrzenia, że nieposiadany pies został spuszczony ze smyczy i biega bez kontroli po okolicy, mandat może być nawet dwukrotnie wyższy.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.