Pomyłka dziennikarza TVP. Zamiast robić wywiad, wywalił rant na PO, jakiego jeszcze nie było [WIDEO]
Wczoraj Platforma Obywatelska wreszcie zajęła stanowisko w sprawie aborcji. Przedstawiła - progresywną jak na PO i konserwatywną jak na UE - propozycję, by przerywanie ciąży było możliwe do 12 tygodnia ciąży po konsultacji ciężarnej z lekarzem i psychologiem. O tym właśnie pomyśle chciał porozmawiać Miłosz Kłeczek, dziennikarz TVP.
- To nie jest Platforma Obywatelska, tylko Platforma Autorytarna. I to jest pytanie: czy jakaś banda szaleńców przejęła stery władzy w Platformie Obywatelskiej... - zaczął Kłeczek rozmowę z senatorem Stanisławem Karczewskim z PiS, który humanitarnie próbował się tutaj wciąć.
Dziennikarz miał jednak jeszcze dużo do powiedzenia i mu nie pozwolił.
- Ale panie marszałku, co Platforma może uzyskać, skręcając tak bardzo w lewo, skoro ten obszar dla elektoratu i dla wyborców jest już zagospodarowany przez partie lewicowe? Jest ich dużo, tych frakcji i odłamów. Platforma nie pozyska nowych wyborców, a tylko straci tych centrowych, których miała lub których mogła pozyskać - ciągnął Kłeczek z zacięciem analityka swój wywód o Platformie Autorytarnej (wtf?).
W dalszej części nagrania słychać, jak dopuszczony wreszcie do głosu Stanisław Karczewski rozumnie radzi Kłeczkowi, aby może porozmawiał o projektach PO z kimś z PO.
I teraz najlepsze.
Bo, jak pożalił się dziennikarz, który właśnie bez żenady nazwał PO bandą szaleńców:
- Nie chcą przychodzić.
Nie wiemy, czemu.
To jest ASZdziennik, ale to wideo jest prawdziwe. Ponieważ lubimy być rzetelni, przypominamy, że w języku TVP ogromnym skrętem w lewo wykonanym przez bandę szaleńców jest propozycja takich praw reprodukcyjnych, jakie od lat mają kobiety w całej Europie z wyjątkiem Malty.