Polacy w 2020: umierają na potęgę. Doradca Dudy: to może być wynik złego odżywiania
Jak dowiadujemy się ze statystyk, w 2020 r. - roku pandemii - w Polsce zmarło o ponad 74 tys. osób więcej niż w roku ubiegłym. Jeśli zaczęliście się teraz głowić, jaka może być tego przyczyna - spokojnie, już nie musicie. Kwestię wyjaśnił już raz na zawsze doradca społeczny prezydenta Dudy, prof. Andrzej Zybertowicz.
- Ze stylem odżywiania się, ze stylem życia, może to jest efekt smogowy - rozwinął swą myśl profesor.
Wiemy już, że Andrzej Zybertowicz ma rację. Jak dowiaduje się nasza redakcja, Polacy w 2020 r. zamiast pięciu porcji warzyw i owoców dziennie żywili się raczej zwątpieniem, bezrobociem i lękiem o to, czy karetka z braku miejsc nie wysadzi ich przed szpitalem.
- Przy bezsenności, depresji i matce pod respiratorem faktycznie dosyć trudno było mi codziennie gotować pełnowartościowe posiłki pełne zdrowych pestek, makaronu wieloziarnistego i tłuszczy omega-3 - wyznaje 34-letnia Agata z Kutna.
- Ja z kolei zaniedbałam ruch, a i z dietą nie jest najlepiej. Kiedyś jadałem quinoę i jagody goji, w tym sezonie stawiałem raczej na najtańszy twarożek z Biedronki - dodaje 29-letni Jakub, trener fitness w jednej z warszawskich siłowni.
Co pocieszające, na spowodowany nieprawidłowym żywieniem wzrost zgonów istnieje sprawdzona, niedroga recepta.
Zdradził ją już jakiś czas temu wicemarszałek Senatu: