Dramat kard. Dziwisza. Dostał list o księdzu pedofilu, ale chyba zapodział go wśród pozostałych

ASZdziennik
Kardynał Stanisław Dziwisz zaprzecza, że w 2012 dowiedział się, że ksiądz Jan Wodniak jest pedofilem i wiedzę tę zignorował. Najprawdopodobniej list od ks. Isakowicza-Zaleskiego dokładnie opisujący tę sprawę musiał zapodziać się wśród innych, podobnych listów.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Historię ukrywania pedofilii ks. Wodniaka przez kardynała i biskupów Onet opisał w sobotę w reportażu Szymona Piegzy. W 2014 Wodniak został odwołany z funkcji proboszcza i skazany na pobyt w odosobnionym miejscu. Tymczasem kardynał Dziwisz już dwa lata wcześniej miał otrzymać list, w których opisane były przestępstwa Wodniaka.

Autor listu, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski opublikował jego treść, lecz nawet to nie odświeżyło kard. Dziwiszowi pamięci. Dziwisz twierdzi, że zupełnie nie przypomina sobie momentu otrzymania listu, ale świetnie pamięta, że w dniu 21 kwietnia 2012 był na pielgrzymce, więc to na pewno nie wtedy.


Hierarcha przyznaje, że list mógł trafić do stojącego w piwnicy metropolitarnej kurii kartonowego pudła podpisanego "pedofilia w Kościele" pełnego innych nieotwartych listów.

I powiedział, że jak kiedyś będzie tam schodził i nie zapomni, to przejrzy pudło. Ale nie obiecuje, bo strasznie nie lubi do niego zaglądać.

To jest ASZdziennik, ale problem krycia pedofilii w polskim Kościele nie został zmyślony.